czwartek, 13 marca 2014

Rozdział I

Wiosna 2014 r.
Po niespełna dziewiętnastu latach postanowiłem powrócić do mojego miasta. Uciekłem od tyrana, który mnie przemienił w najgorszą kreaturę świata. Wielokrotnie zagubiłem się na ścieżce jaką prowadzi nadprzyrodzone życie. Moją jedyną drogą do odkupienia jest Andie i trzymanie mojej nowej tożsamości w sekrecie. 

**Retrospekcje, lato 1995 r.
Obudził mnie ból palącej skóry i złowieszczy śmiech mężczyzny. 
-Wstawaj nowo narodzony !- krzyknął nieznajomy mi mężczyzna kopiąc mnie w brzuch i wylewając na moją twarz palącą ciecz.
-Co u diabła chcesz odemnie ? Kim jesteś ? Gdzie mnie wywiozłeś ?- zadawałem pytania, na które nie dostałem odpowiedzi. 
Leżałem przemęczony i obolały na zimnej podłodze. Uchyliłem lekko powieki,rozejrzałem się do okoła. Puste ściany, na nadgarstkach i kostkach założone miałem kajdanki, które ograniczały moje ruchy. Po kilkunastu minutach mojego nawoływania o pomoc,, duże stalowe drzwi uchyliły się. W nich pojawił się brązowo włosy mężczyzna z krwawiącą kobietą.**

Mistic  Falss nie zmieniło się,  nadal były te same sklepy do których chodziłem z Andie, te same budynki. Każdy centymetr tego miasta przesiąknięty był wspomnieniami o mojej kochanej.Most na którym doszło do największej klęski mojego życia też pozostał niezmienny. Przez dziewiętnaście lat próbowałem pozbyć się bestii, która mnie przemieniła, ale nigdy nie myślałem co zrobię kiedy powrócę, zobaczę Andie,kiedy stanę przed drzwiami domu. Jedyne czego pragnąłem to objąć moją kruchą Andie, poczuć tamten zapach jej słodkich perfum pomieszanych z moją wodą kolońską i nigdy nie wypuszczać jej z ramion. Ostatni raz widziałem kobietę na moim pogrzebie.

**Retrospekcje, lato 2005 r.
Ukradkiem udało  mi się wydostać z piwnicy, w której zamykał mnie brązowowłosy. Pierwszy raz od dziesięciu lat byłem sam na zewnątrz. Pierwszym miejscem, do którego chciałem się udać było moje miasto. Kiedy byłem na miejscu, ujrzałem ogromną ilość osób na cmentarzu w czarnych strojach. Wszyscy płakali, widziałem ich ogromny, niekończący się smutek. Kątem oka ujrzałem mojego brata Chrisa i Andie. Kobieta była wychudzona, niezmiernie blada, pod rękę trzymała się Chrisa, który był już jej mężem. Nigdy nie znaleziono mojego ciała, ale po tak długim okresie uznano, że umarłem. Nad moim pomnikiem stały dwie dziewczynki sypiące czarną ziemię na niego. Wytężyłem słuch, wtedy usłyszałem głośny szloch,zobaczyłem jak Andie upad na kolana, zakrywając zapłakaną twarz **

Długo biłem się z myślami. Andie pewnie już o mnie zapomniała, wiedzie szczęśliwe życie z moim bratem- myślałem. Tak bardzo chciałem, by była szczęśliwa,ale musiała poznać prawdę. Prawdę o tym, że żyje, że nie umarłem. Musiałem chronić swojej tajemnicy, Andie nie mogła dowiedzieć się kim jestem. Musiałem strzec ją przed tym by nie stała się tym kim ja jestem. Moje człowieczeństwo zmieniło się, to co przeszedłem przez te dziewiętnaście lat odbiło się na mojej duszy. Ale nigdy się nie zmieniło to, jak bardzo kocham Andie. Chwiejnym krokiem wszedłem na ceglane schody domu. Ostrożnie zapukałem, ku mojemu zdziwieniu drzwi otworzyła mi nastolatka.
-Słucham ? - stanęła nie pewnie w drzwiach.
-Czy to dom Chrisa Salvatore ?
-Tak, to mój tata. Kim pan jest ?
-Czy mogłabyś zawołać rodziców ? - zapytałem z lekkim uśmiechem.
-Nie ma rodziców. 
- Dobrze. W takim razie poczekam na nich. Mogę wejść ?
-Tak, zapraszam.- odpowiedziała zapraszając gestem ręki.
Minąłem próg drzwi, zapach domu był taki sam. Pomieszane zapachy perfum, alkoholu, gotującego się obiadu. Na drewnianych komodach były zdjęcia pooprawiane w ramki. Chwyciłem jedną z nich, na zdjęciu była Andie, ubrana w obcisłe szorty, które nosiła często latem 1995 r. i  t-shirt. Na jej twarzy był promienny szczery uśmiech. Pamiętam, że to ja robiłem to zdjęcie, jako jedyne z nielicznych udało mi się zrobić takie jakie odpowiadałoby Andie. Odłożyłem delikatnie ramkę w to samo miejsce, odwróciłem się i zagadałem do nastolatki.
-Jesteś córką Andie i Chrisa ?
-Tak- kiwnęła nastolatka głową.
-Jak masz na imię ?
-Isabella, ale mówią na mnie Bella- powiedziała uśmiechając się.
-Piękne imię Bello- szepnąłem.
Nastolatka nie wiedziała kim jestem, nie chciałem jej mówić dopóki Chris bądź Andie nie wrócą do domu. Czekałem jeszcze kilkadziesiąt minut, ale nie zanosiło się na to, by wrócili. Bella była spięta i przestraszona, więc postanowiłem opuścić dom. Wstałem powoli i podszedłem do nastolatki.
-Bello, ja już będę się zbierał. Zapisze Ci swój numer, podaj go mamie proszę- powiedziałem podając kartkę z numerem kontaktowym.
Nastolatka wzięła kawałek papieru i schowała do tylnej  kieszeni spodni. 
-Miło było Cię poznać. Mam nadzieję, że do zobaczenia- szepnąłem wychodząc.
Opuszczając zalesione podwórko obejrzałem się przez ramię, upajałem się widokiem domu. Tak dawno nie byłem tutaj, a jednak wszystko było na swoim miejscu. Chciałem zapamiętać ten widok, w razie gdyby musiałby być ponownie moim ostatnim. Choć brązowowłosą bestię ukryłem głęboko, bałem się , że się uwolni i ponownie odbierze mi wolność, szczęście.
Wsiadłem w auto i jechałem krętą drogą, w poszukiwaniu hotelu.Nie daleko od niegdyś mojego domu znalazłem hotel. Wyjąłem swój mały bagaż z bagażnika i wszedłem do budynku. W recepcji była młoda kobieta, która obdarzyła mnie szczerym uśmiechem. Poczułem mały głód. Podszedłem do blatu mówiąc, a równocześnie hipnotyzując :
-Rozetniesz sobie nadgarstek nad szklanką i poczekasz dopóki się nie napełni. Pełną szklankę przyniesiesz mi do pokoju 312, który mi wynajęłaś. Ranę tłumaczyć będziesz jako wypadek przy pracy. Zapomnisz kto Ci kazał to powiedzieć.
Kobieta skinęła głową,  a ja udałem się po nowoczesnych schodach do mojego apartamentu. Wziąłem szybki prysznic, owinąłem się ręcznikiem. Do drzwi zapukała recepcjonistka z szklanką karminowej cieczy, podała mi ją i odeszła bez słowa. Usiadłem na skórzanej, kremowej sofie z szklanką życiodajnego płynu w dłoni powoli zaczynając go sączyć. 
-Jestem wampirem ! Niech to diabli wezmą ! - szepnąłem kopiąc szklany stoliczek, który znajdował się przy sofie. 
Ubrałem czarne spodnie, ciemny podkoszulek z wielkim krukiem i wyjąłem dzwoniący telefon z mojej skórzanej kurtki.
-Halo ? -usłyszałem miękki, pieszczotliwy głos Andie. Poczułem falę gorąca na moim sercu, przyjemne dreszcze.Oczom ukazały się dawne chwile z moją ukochaną.

**Retrospekcje zima 1994 r. 
Właśnie wychodziłem ze sklepu spożywczego. Nie lubiłem zimy, chłodny wiatr ze śniegiem wiał w moją twarz. Ręce zajęte miałem torbami z zakupami, nagle rozdzwonił się mój telefon. Odłożyłem zakupy na zaśnieżoną ziemię, z bocznej kieszeni zimowej kurtki wyjąłem go. Na wyświetlaczu widniał napis Andie. Z uśmiechem na twarzy odebrałem :
-Andie, witaj !
-Damonie kiedy będziesz ?
-Jak ładnie poprosisz mogę być nawet za 10 minut- zaśmiałem się łobuzersko.
-Kochany, proszę przyjedź. Czeka na nas gorąca czekolada, błogi spokój,cisza i ciepło bijące z palącego się drewna w kominku- powiedziała zachęcająco.
-Nie mógłbym z tego zrezygnować. Zaraz będę.
-Kocham Cię Damon. Czekam- szepnęła.**

Łamiącym głosem wypowiedziałem:
-Andie..
Mijały sekundy a głos kobiety nie odpowiadał. Wsłuchiwałem się w ciszę wydobywającą się z telefonu. Spokój przerwał płacz kobiety.
-Damon to Ty ? To nie możliwe. Halo ? - załkała, a ja wcisnąłem czerwony przycisk komórki.



I oto rozdział pierwszy ! Jak się czytało ? Jak wrażenia ?
Czytasz = Komentujesz= Motywujesz !
Pozdrawiam :)

3 komentarze:

  1. O gad <3 Boskie <3 Bella *O* Kobieto ja tu zawału dostaje przez ten twój cudny talent do pisania ! Nie mogę się doczekać kolejnych nn :3

    OdpowiedzUsuń
  2. O matkoooo ! To jest wspaniałe! Brak mi słów. Tak strasznie mi się podoba...
    Damon pójdzie jeszcze raz do domu ? Kiedy pokaże się rodzinie ? Jej ! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!Czekam na nn !
    Życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń