poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział III

Do pomieszczenia wbiegła zmartwiona Andie:
-Damon, co się dzieje ?
-Nic Andie, oparzyłem się - skłamałem. Po raz pierwszy w życiu okłamałem tę kobietę. Moje przeczucie mówiło mi, że w moim nowym życiu kłamstwo będzie częstym zjawiskiem. Nawet nie wiem ilu jest takich jak ja.. Czy w Mystic Falls jestem jedyny. Z rozmyślań wyrwał mnie krzyk Andie, która wyszła do kuchni.Chciałem użyć mojego wampirzego tempa, ale nie mogłem. Co za ironia, z najbardziej korzystnych cech, które niósł wampiryzm nie mogłem korzystać.
-Co się stało ?- powiedziałem na wdechu.
Andie stała bez ruchu i palcem wskazywała na okno. Na parapecie siedział kruk.Wybuchłem śmiechem mówiąc :
-Nie mów mi, że boisz się ptaka.
-Damon zabierz go ! Błagam !- rzekła wychodząc.
Uśmiechnąłem się do siebie i powoli zbliżyłem do siedzącego kruka. Był duży, czarny i wyglądał jakby zwiastował coś złego. Spojrzałem w jego małe ślepka i poczułem jakby wtargnął do mojego umysłu. Zobaczyłem Allison, bójkę, ogień, krzyk i śmierć.Kiedy otworzyłem oczy, usłyszałem trzepot skrzydeł odlatującego ptaka. 
-Allison - szepnąłem do siebie, wybiegając z rezydencji. Nie wiedziałem co oznacza, to co przed chwilą miało miejsce, ale czułem, że muszę jechać i zobaczyć co się dzieję. Pedał gazu wcisnąłem do końca i jechałem jak najszybciej. To co ujrzałem na miejscu, przeraziło mnie.. Zobaczyłem dokładnie to, co przed kilkunastoma minutami. Dom , w którym była impreza palił się. Młodzież wybiegała na zewnątrz z krzykiem. Przeciskałem się pomiędzy przerażonym tłumem, w celu znalezienia Allison. Złapałem jedną z dziewcząt i powiedziałem  hipnotyzując ją:
-Gdzie jest Allison?
-Była w łazience kiedy wybuchł pożar. Nie wiem czy wyszła.
Poczułem panikę i strach, nie mogłem użyć moich zdolności, a chciałem znaleźć się jak najszybciej w palącym się domu. Stanąłem i wytężyłem słuch, w tak dużym tłumie ciężko było mi cokolwiek usłyszeć. W pewnym momencie usłyszałem odgłos kraczącego kruka, spojrzałem na miejsce z którego dochodził dźwięk. Niemożliwe ptak siedział na parapecie dziobiąc w szybę. 
-Cholera - szepnąłem w duchu.
Wbiegłem do mieszkania zasłaniając się skórzaną kurtką. Kłębki dymu wpadały do moich płuc, dusząc mnie. Ogień był intensywny i co raz bardziej rozprzestrzeniał się po powierzchni budynku. Biegłem po krętych schodach, które zaczęły się palić. Chwilę potem znalazłem drzwi, które musiałem wyważyć. Na podłodze leżała nieprzytomna Allison. Wziąłem ją w ramiona i wyskoczyłem przez okno z którego odleciał już czarny kruk. Naraziłem swoją tożsamość na niebezpieczeństwo, ale nie miałem innego wyboru. Aby ochronić siebie, Allison przed śmiercią musiałem zaryzykować. 
** Dwie godziny później**
Do szpitala wbiegł Chris, Bella i Andie. 
-Co się stało ? - zaszlochała Andie.
-W domu w którym była Allison wybuchł pożar. 
-Czy coś jej się stało ?- zapytała zmartwiona Isabella.
-Nie, zdążyłem na czas. 
-Dzięki bracie- poklepał mnie po ramieniu Chris. 
-Nie ma sprawy, ja wrócę już do domu, jeżeli mój pokój nadal jest wolny.
-Oczywiście Damon, czuj się jak u siebie - odpowiedział Chris.
Wyszedłem ze szpitala zmęczony, brudny i śmierdzący od spalenizny. Wsiadłem w auto i skierowałem się do rezydencji Salvatore. Zaparkowałem samochód na podjeździe, wszedłem do domu..Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to czarna walizka, którą ostatnio miał Chris. Podszedłem do komody na której leżała, już miałem otwierać, ale przerwał mi znajomy dźwięk. To był on-kruk, siedział na parapecie, uchyliłem lekko okno i wziąłem go na palec.
-Dziękuje - szepnąłem do ptaka, a on zatrzepotał skrzydłami i odleciał.
Nie miałem pojęcia czym jest ten kruk, jak to możliwe, że mnie ostrzegł potem też pomógł. Byłem zbyt zmęczony na rozgryzanie kolejnej zagadki. Poszedłem po prysznic i odkręciłem kurek z wodą. Ciepłe strumienie wody zmywały pot, zmęczenie, brud dzisiejszych zdarzeń. Po wyjściu z pod prysznica szczelnie owinąłem się ręcznikiem i skierowałem się do swojego pokoju. Coś mnie jednak natknęło, żeby zajrzeć do pracowni Andie. Drzwi były uchylone, ostrożnie wszedłem. Wystrój był starodawny, drewniane komody, skórzana ciemna sofa i ciężkie biurko na którym leżał notes. Podniosłem go i otworzyłem na losowej stronie, na której widniał wpis:
,, Co mam zrobić ? Chris niczego nie podejrzewa, jestem zagubiona, jestem w ciąży.. Czy po śmierci Damona warto mu mówić ?Tęsknie za Damonem, był częścią mojego życia. Kochałam go, tak bardzo chciałabym żeby żył, żeby się dowiedział prawdy." 
Usłyszałem trzaśnięcie drzwi, szybko odłożyłem notes i w wampirzym tempie znalazłem się w swoim pokoju. Cały dzień nie jadłem, byłem wyczerpany i głodny. Ubrałem czarne spodnie i niebieski podkoszulek. Zbiegłem po schodach na dół. W salonie siedziała Bella, która odwróciła się i szepnęła:
-Wychodzisz gdzieś wujku ?
-Niebawem będę- odpowiedziałem wychodząc z pomieszczenia.
Dzisiejszy dzień był dla mnie trudny, nowa nadprzyrodzona rzecz pojawiła się w moim życiu. Niemal nie zginęła Allison, która należy do mojej rodziny.
Czułem jak stres dzisiejszych zdarzeń kłębi się w moim podbrzuszu. Miałem ochotę poczuć smak życiodajnego płynu, poczuć euforię. Nienawidziłem ranić ludzi, ale bywały momenty w których moja ciemna strona brała górę. Położyłem się na jezdni wyczekując na jadące auto. Po godzinie nadjechał ciemny jeep z którego wysiadł młody mężczyzna. Pomógł mi wstać z jezdni, a ja nawet nie hipnotyzując go obnażyłem kły i wgryzłem się w jego tętnicę.
Wysuszyłem jego ciało z krwi, zabiłem go. Włożyłem jego ciało do samochodu, posadziłem go za kierownicą, odpaliłem samochód, na pedale od gazu położyłem ciężką rzecz i pozwoliłem na to by samochód rozbił się na najbliższym drzewie. Wytarłem twarz, która była lekko pobrudzona krwią i odjechałem do domu. W rezydencji nadal była tylko Bella, spała na sofie w salonie. Delikatnie nakryłem ją kocem, a sam poszedłem do swojego pokoju. Położyłem się wygodnie, a powoli dopadły mnie wyrzuty sumienia, układałem sobie ostatnie godziny i sam siebie zapytałem :
- Po co w zupie była werbena ?




I oto rozdział trzeci. Mam nadzieję, że nie zawiodłam was :) Co prawda sprawa z werbeną nadal nie wyjaśniona, ale pojawia się nowy wątek odnośnie kruka :)
Jak myślicie, czy Damon będzie miał więcej w sobie ciemnej strony ? Czy tylko walczy sam ze sobą, aby nadal mieć nadzieję, na związek z Andie ma szansę powrócić ?
Czy w mieście jeszcze jest jakiś wampir ?
Co z Allison ? Co wydarzyło się w domu, w którym wybuchł pożar ?

CZYTASZ= KOMENTUJESZ

Pozdrawiam
xoxo.

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny! <3
    Co to za kruk ? Może jego zwierzę, nad którym panuje, a może to jakiś inny wampir, albo czarownik, albo... nie wiem :)
    Dobrze, że Damon uratował Allison.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog, masz niezły talent do pisania. Ciężko mnie czymś zainteresować, a tu proszę! :D Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział i też zastanawiam się po co w zupie była werbena...No nic ja będę myśleć dalej a tobie życzę weny
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń