poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział II

Już po chwili wiedziałem, że muszę pojechać do domu. Muszę uspokoić moją Andie, pokazać się i na nowo sprawić by jej życie stało się szczęśliwe. Założyłem kurtkę, palcami przeczesałem włosy, z komody zabrałem kluczyki i wsiadłem do mojego auta kierując się do rezydencji Salvatore. Mimo,że nienawidziłem tego kim się stałem, moje nowe życie miało pewne zalety. Jechałem niewyobrażalnie szybko, już dawno przekroczyłem 230km/h. Nie bałem się śmierci, w wypadku samochodowym mogłem jedynie złamać sobie parę kości, które po chwili byłyby jak nowe. Dawnej Andie, taką jaką pamiętam spodobałoby się to w jaki sposób prowadzę. 
**Retrospekcje
- No , no bracie, ale masz nowe cacko.
-Zazdrościsz mi Chris ? To do Ciebie niepodobne- powiedziałem zadziornie.
-Ale do mnie podobne, zazdroszczę Ci - Andie szepnęła siadając po stronie pasażera zaciągając się papierosem.
-Chcesz żebym Cię przewiózł ? 
-Oczywiście, tylko proszę nie bądź takim nudziarzem jak Twój brat.
-Ej Andie, ja tu wciąż jestem ! Bądźcie ostrożni- szepnął całując ją w czoło.
Odjechaliśmy z piskiem opon, a dziewczyna już śmiała się jak szalona. Zacząłem się rozpędzać, Andie wychyliła głowę przez szyberdach krzycząc:
-No daje Damon, szybciej ! **
 W kilkanaście minut znalazłem się w miejscu , którego nigdy nie powinienem opuszczać. Wytężyłem słuch i usłyszałem jej nierówne, nerwowe, głośne bicie serca, Stanąłem przed drzwiami i lekko zapukałem kołatka. W progu stanęła Andie, nieco starsza z podpuchniętymi zaczerwienionymi oczyma, ale nadal równie piękna. Do oczu napłynęły jej łzy, kąciki ust zaczęły nerwowo drgać , a z ust wydobył się głośny szloch. Andie zaczęła uderzać mnie pięściami naprzemiennie krzycząc :
-Gdzie byłeś ? Dlaczego ? Co się z Tobą działo przez te dziewiętnaście lat ?
Przytuliłem Andie do klatki piersiowej i lekko masowałem ją po plecach szepcząc :
-Już dobrze, już jestem, nigdzie się nie wybieram.
Uniosłem kobietę i zaniosłem na skórzaną sofę. Andie jeszcze przez długie godziny szlochała, krzyczała, uderzała w moją klatkę piersiową pięściami. W końcu ucichła, ze zmęczenia zasnęła , a ja nakryłem ją grafitowym kocem. Przed budynkiem rozległ się krzyk dwóch nastolatek.Jedną z nich była Bella, drugiej głosu nigdy nie słyszałem. Po cichu podszedłem do drzwi i uchyliłem je nieco. Jedna z dziewczyn odepchnęła mnie i wbiegła schodami na górę.
Bella wchodząc uśmiechnęła się przepraszająco i szepnęła widząc kątem oka śpiącą matkę:
-Mama śpi ? Dzwoniła do Ciebie ? Przepraszam za siostrę. Potrafi być okropna.
-Tak. Kim jest ta buntownicza dziewczyna?
Wtedy  usłyszałem dobiegający zza moich pleców głos:
-Jestem Allison, Allison Salvatore. Okropna, zła córka i siostra- szepnęła prześmiewczo chichocząc i przewracając oczyma. 
Po chwili dodała pewna siebie:
-A Ty kim jesteś ? O Boże ! Kojarzę Cię, ze zdjęć mamy !
-Nazywam się Damon Salvatore.
-Ty żyjesz ? - szepnęła Bella otwierając szeroko oczy i zatykając usta dłonią.
Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo w zdanie wtrąciła mi się Alison.
-Przestań robić te niewinne oczęta. A więc moi drodzy ! Musimy opić zmartwychwstanie naszego wujka ! - powiedziała biegnąc po butelkę burbona, a po chwili dodając :
-Oczywiście Ty nie możesz Isabello ! 
Młodsza nastolatka spuściła wzrok, lekko zagryzła wargę , podniosła plecak z podłogi i udała się na górę. Allison wyjęła dwie szklanki, nalała bursztynowego płynu do każdej z nich, spojrzała na mnie i wycedziła :
-Czy Ty nie powinieneś wyglądać starzej, wujku ?
Nie spodziewałem się takiego spostrzeżenia z ust nastolatki. Głośno przełknąłem łyk alkoholu. Już miałem odpowiedzieć, ale ze snu wybudziła się Andie. Usiadła spokojnie, rozejrzała się po pokoju. Nakazała Alison udać się na górę, sama stanęła przede mną roztrzęsiona. Troskliwym głosem zapytała:
-Co się stało ? Dlaczego dopiero teraz wróciłeś ? 
Jej przemęczoną, brudną twarz od rozmazanego makijażu ująłem delikatnie w dłonie i szepnąłem czule;
-Już dobrze Andie. To długa historia, nie na dzisiaj.
Kobieta gwałtownie odskoczyła ode mnie.
Usłyszałem jak drzwi wejściowe zaskrzypiały. W progu stanął mój brat Chris. Na jego twarzy widniał spokój, powaga. Nie wyglądał na zaskoczonego faktem, iż żyje. Po chwili jednak uśmiechnął się, a ja podszedłem do niego i powiedziałem klepiąc go po ramieniu:
-Witaj bracie. Tyle lat..
-Damon , gdzieś Ty się podziewał ? Myśleliśmy, że nie żyjesz.
Z góry zbiegły dziewczynki. Bella wtuliła się w ojca, a Allison stanęła zachowując dystans do rodziców. Wyczuwałem między nimi konflikt, stres. Chcąc rozładować napięcie panujące w pokoju zagadałem:
-Co się dzieję ? Uśmiechnijcie się, wuj Damon wrócił !
-Cieszę się bardzo, że wróciłeś Damonie, o ile mogę tak do Ciebie mówić.
-Oczywiście Allison.
-A więc kontynuując, to się dzieje, że mój ojciec zabrania mi chodzić na imprezy,chociaż mam już dziewiętnaście lat !
-Alison, nie powinnaś mieszać w to Damona - pokiwał wrogo Chris w stronę córki.
-Ależ dlaczego ? Może niech się dowie, jaki jesteś popieprzony ! 
-Alison !- upomniała ją  Andie.
Nastolatka była zdenerwowana, mówiła coraz głośniej gestykulując nerwowo:
-Każe mi ćwiczyć jakieś łucznictwo ! Czy ja wyglądam na łucznika ?
-Na pewno nie- szepnęła Bella, mając nadzieję, że Allison tego nie usłyszy.
-Zamknij się aniołeczku, córunia tatunia.
Akcja coraz szybciej się rozwijała, a ja nie byłem pewien co zrobić. Nie chciałem wtrącać się w rodzinne sprawy, ale bałem się , że wybuchnę. Moje zmysły były teraz silniejsze. Lepiej słyszałem, widziałem, dostrzegałem szczegóły. W końcu z uśmiechem na twarzy zaprotestowałem.
-Hej ! Stop ! Wróciłem po dziewiętnastu latach, myślałem, że czeka na mnie jakieś przyjęcie czy cokolwiek ale nie kłótnia.
Andie nerwowo zaczęła składać koc, leżący na sofie. Chris usiadł na jednym z foteli, a Bella wyszła przed dom. Allison dalej szła w uparte, coraz bardziej się denerwując:
- A więc oznajmiam , że idę na imprezę, czy wam to się podoba czy nie. Pójdę, upije się, a ktoś po nie przyjedzie.
W salonie nastała cisza, Chris i Andie milczeli. Miałem przeczucie, że takie kłótnie często mają miejsce w tym domu. Nienawidziłem ciszy, więc ochoczo powiedziałem:
-Okay, Allison. Odwiozę Cię i przywiozę. 
Nastolatka uśmiechnęła się i pobiegła na górę szykując się na imprezę. Telefon Chrisa rozdzwonił się , niechętnie odebrał, a ja wytężyłem słuch.
-Chris musisz przyjechać. Doktorek zniknął.
-Zaraz będę.
Brat spojrzał na mnie, potem na Andie. Zabrał walizkę leżącą na jednej z komód i wyszeptał całując Andie w skroń:
-Sprawy służbowe, niedługo będę.
Poczułem lekkie ukłucie w sercu. Zapomniałem, że sprawy mają się teraz inaczej. Ja i Andie nie widzieliśmy się dziewiętnaście lat. Ona wyszła za mąż, za mojego brata. Na świat wydała dwie piękne córki. Gdybym nie został zaatakowany, więziony.. Kto wie, może to ja mógłbym być na miejscu Chrisa.Może powiedziałaby mu o naszym romansie. Nie wiedziałem jak mam się zachowywać w stosunku do Andie. Ja, nadal ją kochałem. Moje uczucie było tak samo mocne jak kiedyś, ale nie wiedziałem czy jej uczucie się nie zmieniło. Usłyszałem trzask zamykających się drzwi. Lekko przybliżyłem się do Andie. Czułem wielkie pożądanie, chciałem pocałować Andie. Twarz pochyliłem przed kobietę, dzieliły nas milimetry. Już miałem składać pocałunek na jej lekko malinowych ustach, ale usłyszeliśmy krzyk Allison i odskoczyłem nerwowo od kobiety. 
- Już jestem gotowa !
Na twarzy nastolatki widniał szeroki, promienny uśmiech. Ubrana była w letnie botki, sukienkę w kwiaty, a ciemne włosy spięła w kucyk. Andie uśmiechnęła się do córki i lekko ją przytuliła.
-Bądź ostrożna Allison, proszę Cię.
Wyszedłem z Allison przed dom, otworzyłem jej drzwi od samochodu. Kątem oka zobaczyłem Bellę, która siedziała na tarasie pielęgnując kwiaty. Odjechaliśmy z piskiem opon, a nastolatka zaśmiała się jak niegdyś jej matka.  Chcąc rozpocząć rozmowę zagadnąłem:
- Twoja mama też lubiła taką jazdę.
-Moja mama chyba bardzo Ciebie lubiła Damonie- Allison wypaliła. 
-Skąd ten pomysł Allison ?
Zbliżaliśmy się do miejsca, w którym odbyć się miała impreza. Zatrzymałem samochód, a dziewczyna szepnęła wychodząc z auta :
-Widziałam masę zdjęć. Jednego nie udało jej się schować. Całowała Cię policzek, a no i byliście w sypialni.
-Allison - upomniałem nastolatkę.
-Nic nie powiem tacie. Nie musisz się bać - powiedziała odwracając się i puszczając mi oczko.
Po kilkunastu minutach, tym razem spokojnej jazdy wróciłem do rezydencji. Wszedłem po cichu do domu. Bella przeglądała coś w salonie,  ja udałem się do kuchni gdzie gotowała Andie.
-Pięknie pachnie.
Kobieta odwróciła się z uśmiechem i wyszeptała tuląc się do mnie:
-Musisz mi wszystko opowiedzieć. A teraz spróbuj Twojej ulubionej zupy.
Andie zanurzyła łyżkę w naczyniu, wyjęła ją napełnioną zupą i podała do ust. Po chwili uśmiech z mojej twarzy zniknął, poczułem palący płyn w moich ustach. Ból przypominał mi ten, którego doświadczałem kiedy byłem uwięziony w piwnicy brązowowłosego. Bez chwili wahania pobiegłem do łazienki wypluwając ciecz, która raniła mi podniebienie. Wytarłem twarz, zamyślając się.




I oto kolejny rozdział ! Jak wrażenia ? :)
Komentujcie !

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział ! Co takiego było w zupie? Czemu Chris nie zdziwił się widząc Damona i dokąd poszedł? Polubiłam Alison i mam nadzieję, że polubią się z Damonem.
    Ciekawe kiedy powie Andie kim tak naprawdę jest.
    Nie mogę się doczekać dalszej części.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń